Chroni włosy podczas prostowania włosów
i suszenia ich suszarką.
Zawiera składniki chroniące przed gorącym powietrzem do 200°C.
Zapewnia doskonałe wygładzenie włosów
Wygładza włosy i redukuje puszenie się kręcących się włosów.
Skład: Aqua, Alcohol denat., VP/VA Copolymer, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Silk, Butylene Glycol, Phosphoric Acid
Odnoszę wrażenie, że w Polsce nie łatwo jest dostać dobry termoochronny kosmetyk do włosów. W gimnazjum przechodziłam etap idealnie prostych włosów i wtedy stosowałam Loreal Hot Style Iron Finish - termoaktywne mleczko wygładzające i to był produkt, który na prawdę działał. Włosy po nim były perfekcyjnie wygładzone, jedwabiście gładkie i błyszczące, ale po skończeniu tego produktu wróciłam do swoich naturalnych fal. Gdy włosy mocno mi odrosły i stały się ciężkie włosy stracił swój skręt i niestety musiałam zacząć je kręcic za pomocą lokówki oraz prostownicy. Przez długi czas nie stosowałam nic, co było dużym błędem. Rok temu kupiłam termoochronny spray z firmy Syoss. Przekonało mnie do niego... opakowanie! Wygląda bardzo profesjonalnie i jest podobne do TRESemmé*.
Produkt mieści się w dużej butelce z rozpylaczem (250 ml). Na początku dobrze aplikował płyn, tworząc mgiełkę, która dobrze pokrywała włosy. Niestety z biegiem czasu coś się popsuło i teraz rozpylacz "pluje" i "ślini się".
Zapach jest okropny! Strasznie czuć alkohol, ale nic dziwnego - jest na drugim miejscu w składzie.
Produkt niby ma proteiny jedwabiu, ale znajdują się w składzie tak dalego, że nie sądzę aby coś dawały. Na drugim miejscu, zaraz po wodzie mamy alkohol, który może podrażniać skórę głowy oraz wysuszać włosy.
Nadaję się do stosowania tylko na mokre włosy, ponieważ, gdy zaaplikujemy go na suche to staną się tępe i posklejane. Nie wydaje mi się, żeby chronił włosy przed wysoką temperaturą, a przecież to jego główny cel! Nie dodaje również blasku tak jak obiecuje nam producent. Włosy są po nim prostsze to prawda, co mi nie bardzo pasuje, bo kupiłam go przed ochroną podczas kręcenia włosów, ale trudno... Jest wydajny, ale co z tego skoro beznadziejny.
* Kiedyś zastanawiałam się czy SYOSS jest polskim odpowiednikiem TRESemmé, ale zwątpiłam po przeczytaniu opini na internecie. PRodukty TRESemmé uważane są za bardzo dobre, SYOSS niestety okazał się być porażką.
Miałam z SYOSS jeszcze maskę nawilżającą, która nawilżyła włosy tylko za pierwszym razem, a potem nic nie robiła. Mieliśmy z chłopakiem piankę dodającą objętości oraz lakier - bardzo słabe efekty. Zarówno na moich lokach jak i chłopaka fryzurze a'la James Dean (nie wiem jak ją inaczej nazwać :D).
Miałyście do czynienia z tym produktem? A może używacie czegoś innego? Koniecznie napiszcie jeżeli znacie dobry produkt chroniący przed wysoką temperaturą, ale nie prostujący!
Czyli bubel. :< Jak dla mnie bardzo przydatna recenzja, bo właśnie kończył mi się mój płyn termoochronny z Marion (nie polecam, kupiłam tylko ze względu na cenę) i szukałam czegoś lepszego, myślałam właśnie o tym produkcie. Że też nie spojrzałam na skład! Muszę w takim razie rozjerzeć się za tym mleczkiem z Loreala. Mam nadzieję, że będę zadowolona. :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.sonnaille.blogspot.com
Ja już prawie kończę go. Nareszcie. Jakoś super hiper zadowolona nie jestem z niego. Trudno mi powiedzieć czy cokolwiek robi. Zgadzam się z tym że można go używać tylko i wyłącznie na mokre włosy przy czym mój rozpylacz działa bardzo dobrze. Ja na pewno nie kupie go znowu! :)
OdpowiedzUsuńmiałam na niego ochote ale po Twoi wpisie sie powstrzymam ;)
OdpowiedzUsuńsyoss to chyba ogólnie ma nieciekawe produkty, a wypromowali go reklamą
OdpowiedzUsuńTego spreyu nie miałam, ale z szamponu z Syoss jestem w miarę zadowolona :)(choć właśnie często można spotkać negatywne opinie o firmie...)
OdpowiedzUsuńPo tym sprayu moje włosy były całe popalone i wyglądały na przetłuszczone. Najgorszy spray do prostowania jaki miałam
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili myślałam, że to gaśnica ^^"
OdpowiedzUsuńPrzez krótki czas kilka lat temu prostowałam włosy, ale jakoś nie zdążyłam zainteresować się preparatami chroniącymi włosy, więc nie mam doświadczenia na tym polu ;)
Co do samego Syossa raz skusiłam się na szampon i nie zrobił na mnie wrażenia ani pozytywnego ani negatywnego.
Też• go nie lubię...
OdpowiedzUsuńJa z Syoss bardzo lubię szampon dla mężczyzn, zawsze go podkradam Tacie ;). Ale nie farbuję ani nie prostuję włosów, więc nie wiem, jakby zadziałał na bardziej wymagające włosy.
OdpowiedzUsuńNic innego nie używałam, ale również sądziłam, że to polski odpowiednik Tresemme.
lubie produkty z syossa
OdpowiedzUsuńTRESemmé znam i bardzo lubie ale Syoss jakos nie przekonuje mnie z zadnym produktem.Moze jestem uprzedzona ale widze po Twojej recenzji ze nie bierze sie to znikad;)
OdpowiedzUsuńZ produktow termoochronnych uzywalam Indole,Farouka,Loreala,Matrixa,Alfaparf,Tigi,Kadusa a caly czas wracam do Pantene Proste i Gladkie;) jak dla mnie to moja ulubiona odzywka po ktora siegam w roznych kombinacjach:)
Też sie na niego skusiłam. I stoi jak wyrzut sumienia bo jest straszny w użyciu.
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje rozdanie!!!!
http://niebieskookagigi.blogspot.com/2011/08/10-000-giveaway.html